piątek, 20 czerwca 2014

Kamperem za kołem polarnym 2014. WYDANIE NADZWYCZAJNE, czyli prawo po norwesku.

Oto treść informacji, przesłana na adres:  kontakt.TVN24

====================================================================

        Jesteśmy parą emerytów z Krakowa. Moje nazwisko Andrzej Walczak. Wspólnie z żoną Teresą od kilku dni podróżujemy swoim kamperem po północnej Norwegii.
W dniu 6 czerwca br. w godzinach popołudniowych, około 2 km od miejscowości Nesseby (dystrykt Finemark), Norweski TIR o numerze rejestracyjnym FC45573, na zwężeniu drogi, wykonał manewr wyprzedzenia naszego kampera, spychając go na barierki ochronne, na poboczu jezdni.
        Spowodował widoczne otarcia i uszkodzenia lewej i prawej stron pojazdu. Zniszczył lusterko boczne. Po kolizji nie zatrzymał się, nie reagował na światła drogowe, sygnał dźwiękowy.
Zaczął uciekać, jadąc miejscami z prędkością około 100 km/h.
Całe zdarzenie kolizji było filmowane naszą kamerą samochodową.
Podjąłem dwie próby zatrzymania go, poprzez wyprzedzenie, dawanie sygnału rękami i światłami.
Za każdym razem udawał zatrzymanie, a następnie omijając nas ruszał dalej.
           Po raz trzeci dogoniłem sprawcę w miejscowości Varangernbotn i ustawiłem swój pojazd w sposób uniemożliwiający mu dalszą jazdę.
          Wyszedłem z kampera i poszedłem w kierunku TIR’a. Gdy byłem w odległości kilku metrów, kierowca wyskoczył z kabiny z młotkiem około 2 kg i machając nim ruszył w moim kierunku.
Zacząłem uciekać, on za mną.
Po kilku metrach zobaczyłem kątem oka, że rzuca młotkiem, z rozmachem w moim kierunku.
Zrobiłem unik i młotek uderzył mnie w lewe przedramię i plecy.
Spowodował rozcięcie skóry, silne krwawienie i ból. Trafiając w głowę z pewnością mogło dojść do śmierci!
Młotek upadł na jezdnię. Kierowca podbiegł, chcąc go jeszcze podnieść. Odepchnąłem go.
Nadbiegli jacyś ludzie, zatrzymały się samochody. Zaprowadzono kierowcę do jego kabiny.

Od tego momentu ciąg dalszy zajścia jest filmowany przez moją żonę.

NN kierowca quada podnosi młotek i chowa go do kufra swojego pojazdu. Prowadzone są rozmowy po norwesku. Ja proszę o pomoc w wezwaniu policji.

Ktoś proponuje mi zjechanie na pobliską stację benzynową i tam załatwienie sprawy.
Tak też czynimy.
Tymczasem kierowca norweskiego Tira, po raz kolejny zostawia nas i z dużą szybkością odjeżdża.
Jedziemy za nim, informując policję na numerze 112 i prosząc o pomoc.
Jedziemy za pojazdem napastnika przez 10 km. Stara się on nas zgubić, skręca w boczny zjazd. Jednak pozostawia tumany kurzu.

           Wjeżdżamy za nim i my. Okazuje się to podwórkiem prawdopodobnie właściciela pojazdu.
Po kilku minutach przyjeżdża policja.
Witają się z Norwegami, jak ze starymi znajomymi. Próbują lekceważyć zajście i ustalenie winnego.
Mobilizuje ich dopiero pokazanie filmu z kolizji. Jestem zaproszony do siedziby policji w miejscowości Tana.
Przesłuchanie odbywa się za telefonicznym pośrednictwem polskiego tłumacza i skupia się głównie na kolizji drogowej. Proponuje mi się udanie do lekarza, na własny koszt.
Proponuje mi się dokonanie naprawy pojazdu i kontynuowanie jazdy, a faktury mogę przesłać właścicielowi pojazdu.
Komu ???
     Norweska policja, pomimo okazania jej nagrania z napadu, poprosiła tylko o kopię filmu z kolizji.
Policjanci zasugerowali mi, aby poczekać do wtorku, to szkoda będzie zapewne naprawiona, tak obiecał im jakiś Norweg.

Generalnie, pomimo upływu 4 dni od zdarzenia:

- policja nie była zainteresowania świadkami napadu,
- nie przesłuchano mojej żony
- nie dokonano oględzin lekarskich moich uszkodzeń ciała
- nie dokonano oględzin miejsca zdarzenia
- nie zabezpieczono nagrania video z miejsca napadu,
- nie okazano mi młotka (który prawdopodobnie posiadają), a który służył do ataku,
- nie ujawniono danych personalnych sprawcy kolizji ani bandyckiego napadu,
- nie umożliwiono mi uzyskania skademeldingskjema (protokół zdarzenia drogowego), bo nie wiem od kogo powinienem go otrzymać,
- przez 4 dni, pomimo parkowania w centrum miasteczka, nr telefonu przekazanego policji – nikt się z nami nie skontaktował.

        Dzień dzisiejszy, 10 czerwiec, około południa telefon do wydziału konsularnego Ambasady Polski w Oslo. Mężczyzna, który nie przedstawił się, poinformował, że żadnej pomocy ze strony ambasady polskiej nie otrzymam. Mam złożyć do nich, lub do komendy głównej policji w Oslo skargę.
W języku angielskim lub norweskim.
Koniec, kropka.
        W dniu dzisiejszym, składamy w miejscowym komisariacie wniosek o wydanie protokołu z kolizji, wniosek o ustalenie i ściganie karne sprawcy usiłowania zabójstwa, wniosek o pisemne informowanie mnie o każdym etapie postępowania karnego i sądowego.
Brak reakcji miejscowej policji.

       Pikanterii zdarzeniu dodaje fakt, że przed wjazdem do cywilizowanej (?) Norwegii, podróżowaliśmy przez miesiąc po Rosji. Zero przykrych zdarzeń, mili ludzie, w tym i policjanci.
======================================================================

Do materiału dołączony został film:
UWAGA: film tylko dla dorosłych






PS. Film z młotkowego ataku, ze względu na drastyczność scen, został skrócony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kamperem przez świat. Irak 2021

             Matko Boska! Krzyknąłem, gdy zobaczyłem swoje zaległości w prowadzeniu PPP (praktycznych porad podróżników) na naszym blogu. Gd...