środa, 24 czerwca 2015

Filmoteka - Kamperem za kołem polarnym 2014 cz.1 ROSJA

        Po wielu miesiącach, udało mi się skończyć montaż rosyjskiej części naszej wycieczki "za koło polarne" w 2014 roku. Najpierw wydawało mi się, że warunki mam super! Ponad pół roku przebywać będziemy w "miejscu zameldowania". Jakieś drobne, wiosenne wyskoki kamperem, nie powinny zakłócić procesu twórczego, czyli montażu materiału video. Ale to teoria.
Jeszcze w jesieni okazało się, że mamy poślizg! Z naszej afrykańskiej wyprawy nie został zmontowany film z etapu powrotnego. Uporałem się z tym do końca roku. Potem jakieś przygotowania do pokazów na festiwalu podróżniczym, jakieś artykuły itp.
Wczesną wiosną zabieram się za nasze "koło polarne". Litwa, Łotwa i Estonia już zrobione, ale jeszcze nie do publikacji, bo trzeba dograć drogę powrotną przez te kraje.
        W końcu czas na Rosję. Praktycznie taki fim montuje się w 3 etapach.
Etap 1 to wersja FULL. Tylko dla uczestników "wycieczki", bo oni tam byli, dla nich każde ujęcie to wspomnienie. Wychodzi z tego 3 godzinny film.
Etap 2 to montaż, który nazywam NA POKAZ. Dla znajomych, przyjaciół. Muszę się zmieścić w czasie 30-40 minut. Więcej nikt nie wysiedzi przed TV. Ujęcia, czyli poszczególne sceny muszą mieć 2-3 sekundy długości. Inaczej ułożony podkład muzyczny, inne tempo akcji itp.
Etap 3 to montaż wersji MINI, dla znajomych i nieznajomych w internecie, na blogu, na fejsie itp. Najlepiej, aby ta wersja miała kilka minut. Kilkunastominutowy film, to już przesada. No, ale proszę wybaczyć. Chcemy się na maxa podzielić Rosją, którą widzieliśmy w czasie naszej podróży. Wyszło mi z tego naście minut i to przedstawiam poniżej.
            Ale to jesszcze nie wszystko. Te 3 wersje renderowane są osobno na płyty DVD i BR (blu ray). Więc z jednego filmu wychodzi nam tak naprawdę 6 wersji.
       Trochę przydługi ten wstęp, ale chciałem się podzielić moim kilkunastoletnim doświadczeniem w videofilmowaniu, montowaniu i ........... pokazywaniu publicznie swoich filmów z podróży.
Tych małych i tych dużych.





czwartek, 18 czerwca 2015

Kamperem ...... w Norwegii 2014, czyli prawo po norwesku - FINAŁ

        Kto nie pamięta, to przypomnę w skrócie. W czasie naszej podróży na północ Europy:

  • w czerwcu 2014 roku
  • nierozważny kierowca norweskiej ciężarówki, narodowości lapońskiej (Saam), 
  • w czasie wyprzedzania trochę nas poocierał, urwał lusterko i pojechał dalej
  • po krótkim pościgu w stylu Tommy Lee Jonesa z filmu Ścigany, kiedy chciałem uzyskać oświadczenie dla ubezpieczyciela, jurny Norweg potraktował mnie młotkiem i uciekł
  • dopiero przybyła policja ostudziła jego mordercze zapędy        
        Szczegóły zajścia opisałem na blogu w czerwcu 2014 roku, obiecując poinformować jak zakończyła się sprawa.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

        Minął rok i sprawa została "po norwesku", jak to bywa w cywilizowanym, europejskim kraju, ostatecznie i prawomocnie zakończona.
A było to tak.
        W sierpniu 2014 roku wracamy z wyjazdu, krwawe rany na moim przedramieniu, po ataku młotkiem, już sie zagoiły.
 W połowie pazdziernika 2014 otrzymałem polecony list, wzywający mnie do stawiennictwa w charakterze świadka, w dniu 27 pazdziernika, na godzinę 10.30, do sali numer 1  sądu w miasteczku Tannabru w Norwegii. Tak to mniej więcej wyglądało:

VITNESTEVNING 1 STRAFFES AK - Snr. 12484571  1279/14-54 - Aktor: Kirsti Jullum Jensen
De innkalles til ä mote        mandag 27. Oktober 2014 kl. 11.00
ved                                                          Indre Finnmark tingrett
i                                                               Sal 1, Tanabru
(kontroller rettssalnummeret ved fremm0te)
og avgi forklaring under hovedforhandling i straffesäk mot Veijo Arimo Turunen
tiltalt for overtredelse av vegtrafikkloven § 31 forste ledd jf § 3 m.m.. ..................

        Zrozumiałem, że będą mi zwrócone koszty podróży jeśli mam dalej niż 800 km do siedziby sądu i jak będę jechał zaprzęgiem reniferów. Jako człowiek z natury ciekawy a nawet ciekawski, chciał bym tam się stawić i popatrzyłem jakie mam szanse dotrzeć na miejsce innymi środkami komunikacji (nie zaprzęgiem reniferów), koszty hotelu itp.
Wyszła mi ta wycieczka coś za około 4000 EUR. Ponieważ do urzędów norweskich - po kontakcie z policją w Tanabru - mam takie zaufanie, jak do suki sąsiada, nie chciałem ryzykować inwestowania swoich pieniędzy i odpisałem, że:

- mogą mnie przesłuchać za pośrednictwem polskiego sądu
- za pośrednictwem komunikatora skype
- telefonicznie.
            Wybrali przesłuchanie telefoniczne, z udziałem polskiego tłumacza. Przesłuchanie trwało blisko półtorej godziny. Sędzina zdziwiona była, że pamiętam dokładnie, kto z jaką prędkością jechał. Zeznałem, że wystarczy spojrzeć na zapis tracka w GPS. Potem chciała się upewnić, czy napewno oskarżony wjechał na mój pas ruchu? Zeznałem, ze wystarczy spojrzeć na zapis z kamery video itp.
W ostatnim swoim słowie wyraziłem zdziwienie, że pomimo swojego pisemnego wniosku nie zostałem dopuszczony jako strona do toczącego sie procesu, a ponadto, że sprawy tak drobnej kolizji drogowej, w innych krajach załatwia się w 5 minut, a nie jak w Norwegii 5 miesięcy.
       
        Nastały zimowe miesiące, dni coraz krótsze, noce zimniejsze. Gdzieś koło lutego br. wpadam na genialny pomysł. Trzeba by jakiegoś paszkwila wysmarować do króla, lub innego dostojnika norweskiego, iż ława przysięgłych w sądzie Tanabru od wielu miesięcy wyroku nie może wydać.  Nie mogę namierzyć jednak własciwego adresata mojego zażalenia. Tamtejszy szef policji jest jednocześnie prokuratorem, czy jakoś tak? Pytam więc znajomych - do kogo się pożalić mogę? Odpowiedzieli - wyślij maila do sądu, każdy u nas tak robi. Ok. Wieczorem wysłałem, a rano na ekranie zobaczyłem:

SIS-FINNMÁRKKU DIGGEGODDI - INDRE FINNMARK TINGRETT
Ingen begrensninger i adgangen til offentlig gjengivelse
DOM
Avsagt:
30.10.2014
Veijo Arimo Turunen, er fřdt 01.03.1949 og bor i Itkonjarg, 9730 KARASJOK. Ved tiltalebeslutning utferdiget av Řstfinnmark politidistrikt 14.08.2014 er han satt under tiltale ved Sis-Finnmárkku diggegoddi - Indre Finnmark tingrett for overtredelse av
I Vegtrafikkloven § 31 fřrste ledd jf § 3
bla, bla, bla, bla ...................

Jest wyrok!
Sprawiedliwości stało się zadość!
Po tłumaczeniu treści wyroku okazało się, że:

1. Od oskarżenia o spowodowanie kolizji drogowej podejrzany został uniewinniony, bo nie działał umyślnie, było sucho, dobra widoczność, tylko mu troszkę nie wyszło i samym koniuszkiem przyczepy zawadził kampera, a chciał - co wykazał bezspornie w czasie procesu - aby mu wyszło.

2. Jednak za drugi zarzut wysoki sąd musi potraktować oskarżonego Turunena surowo, bo był on juz karany w przeszłości za kradzież! Sąd bierze pod uwagę, że Turunen, gdy zobaczył mnie idącego w jego kierunku, z grozną miną, to wystraszył się strasznie. Dlatego użył młotka ze strachu.

Za powyższe sąd skazuje go na:

30 dni aresztu, w zawieszeniu na 2 lata

Tak wygląda sprawiedliwość (i sądownictwo) norweskie! 
Szkoda komentować. 
Wakacje za tydzień więc piszę teraz o kolejnych miejscach postojowych w Grecji.

sobota, 13 czerwca 2015

Kamperem ..... - na zlocie "Razem w Drodze".


        Jeszcze nie minęły wspomnienia z świętokrzyskiego zlotu "Szlakami Przygody". Jeszcze dochodzą wieści, że wywalczyliśmy tam coś w konkursie foto, a już zawitaliśmy na kolejny zlot karawaningowy. Znowu na ziemię świętokrzyską. Ty razem w okolice miejscowości Końskie.

Mariusz and Corp.
       
        Sympatyczna grupa karawaningowa Razem w Drodze, na zdjęciu jej przedstawiciele i organizatorzy, charakteryzuje się brakiem rozdymanego ego, miłą atmosferą i ciekawością podróżowania. Brakuje tego w innych polskich "kolektywach" internetowych, gdzie prym wiedzie domniemana rywalizacja i dyskusje nad rewitalizacją kamperów i przyczep. Czyli rzeczy najmniej przydatne w uprawianiu karawaningu!
Na kempingu Iglast Zakątek
Suma sumarum, na początku czerwca meldujemy się na kempingu Iglasty Zakątek, nad jeziorem (zalewem) w Sielpi Małej. Miejsce do postawienia kampera czy też przyczepy jest ok. Nad brzegiem wody, są media, ceny przystępne. Atmosfera rodzinna. Po czasie okazało się, ze wśród załóg zlotowych zatrzymali się też karawaniarze, którzy nic o spotkaniu Razem w Drodze nie wiedzieli! Zatrzymali się tu, gdyż było miło, wesoło i kulturalnie. Myślami cofnęliśmy się do zlotów organizowanych przez inne fora karawaningowe. Można tam było być "nawiedzanym" przez różnych pijanych właścicieli kamperów i przyczep, którzy wywracali się "zmęczeni swoimi podróżami", wysłuchiwać śpiewów, niczym chórów anielskich, albo uczestniczyć w dyskusjach "o niczym". Dziękujemy.    
     
        Tymczasem Razem w Drodze, w pierwszy wieczór organizuje ognisko powitalne, przy akompaniamencie miejscowego tria. Trio to, może nie najwyższych lotów, ale czas umilało w czasie zagryzania "pomarszczonej kiełbasy z rożna". W kolejny wieczór poszczególne załogi prezentują swoje talenty wokalne, w konkursie karaoke. Moja wrodzona skromność zmusza mnie do samochwalstwa, że w towarzystwie podkładu wokalnego duetu Hamak Singers, nasza interpretacja niemenowskiego utworu Pod papugami, doczekała sie zlotowej nagrody. Takie spotkanie karawaningowe, to nie tylko czas na wspólne zajęcia, ale i okazja do indywidualnego poznawania nowego rejonu. Na rowerze przepedałowałem, w tych dniach, ponad 200 kilometrów.        
Przed kościołem w m.Lipa
     
        W większości był to rower lądowy, w małej części rower wodny. Na tym drugim namiętnie oddawałem się dowodzenu jednostką pływającą. Młodsi ode mnie tworzyli siłę napędową. Po lądzie dotarłem i do Nieba i do Piekła. Gwarantuję, że różnicy specjalnej, pomiędzy tymi miejscami, nie ma. Objechałem ziemię włoszczowską. Zobaczyłem kilka ciekawych kościołów drewnianych i mniej ciekawe, bo na ogół zaniedbane dworki i inne ruiny. Ponieważ pogoda dopisała, więc czasu nie straciliśmy. W dużej mierze jest to sprawa promocji, jaką województwo świętokrzyskie prowadzi w temacie turystyki.
            Cała masa dostępnych folderów, mapek tematycznych, szlaków i opisów miejsc ciekawych - pozwala wybrać coś dla siebie. Dzięki temu my, prości emeryci rozkochani w karawaningu, możemy spędzać czas na poznawaniu tego ciekawego regionu Polski.

Dzwonnica obronna w grodzie Gallusa.

Kamperem przez świat. Irak 2021

             Matko Boska! Krzyknąłem, gdy zobaczyłem swoje zaległości w prowadzeniu PPP (praktycznych porad podróżników) na naszym blogu. Gd...