Tuż przed Neapolem (Napoli), a właściwie, to już w jego wielkiej aglomeracji, jest miejscowość Pozzuoli. Normalnie, staram się nie wyręczać przewodników, ale w tym przypadku zrobię wyjątek. Otóż w tej miejscowości jest aktywny krater wulkanu, który warto zobaczyć. Bo następny, to będzie dopiero na Sycylii (?).

Jak przystało na wulkan, wjazd do niego jest ukryty, a wiedzie przez widoczną bramę. Swoim kamperem zmieściłem się po złożeniu lusterek bocznych. N 40.827613° E 14.135441°.
Za bramą jest już normalnie. Kasa, a tam propozycja. Bilet wstępu do krateru 7 EUR osoba. Jest też możliwość zatrzymania się kamperem na tamtejszym kempingu (też za widoczną bramą) w cenie 10 EUR kamper i po 10 EUR osoba. W cenie osoby jest już zawarty bilet do wulkanu. Z perspektywy czasu widzę, że trzeba było zatrzymać się w tym miejscu. Nie znając realiów Neapolu z przyległościami myśleliśmy, że bez problemu znajdziemy inne miejsce postojowe. Nic z tego! Wszędzie tłok, albo niebieskie linie (parking płatny), albo slamsy mało zachęcające. Od biedy można było zatrzymać się w N 40.859889° E 14.082977°, choć w tym wypadku, bez skutera, czy roweru, to się nie obejdzie.


Wjazd na rowerze, a potem niezapomniany zjazd na dół. Nie, nie, żaden to wyczyn. W tym samym czasie wjeżdżało i zjeżdżało z Wezuwiusza kilkunastu innych kolarzy. Jeszcze inne opcje odwiedzenia tego wulkanu, to autobus z Neapolu. Kilka mnie mijało, ale skąd i gdzie - nie wiem. Jako miejsce startu do wjazdu (a może pieszo? Takich też spotkałem!) można wpisać sobie ostatnie skrzyżowanie: N 40.820097° E 14.382796°.

Sondowałem też możliwość zatrzymania się na jednym z wielu parkingów, które oferują postój dla kamperów (foto obok) N 40.746703° E 14.487527°. Jeśli wpiszemy te koordynaty w Google Earth i popatrzymy z góry na ten rejon, to zobaczymy parking obok parkingu! Cena? 15-18 EUR za dobę. Pytam, chcąc się upewnić, czy z noclegiem? Odpowiedz, NIE. Nie wolno w kamperze spać, ani spożywać posiłku. Zaparkować i wyjść. Oto co robi masowa turystyka z miejscowymi.
No to jeszcze mała przestroga, z karawaningowego tematu. Na parkingu Raiola spotkaliśmy niemieckiego kampera, bez szyby w toalecie. Pomyślałem o włamaniu. Pytam właściciela o szczegóły przygody kryminalnej we Włoszech i słyszę, że to wina żony! Nie zamknęła okna w toalecie i po wjeździe do tunelu okno odleciało. Warto zapamiętać sobie dobry karawaningowy zwyczaj. Przed wejściem do kabiny kierowcy robimy obchód dookoła kampera. Sprawdzamy: zamknięcie okien, wlewu wody, zamknięcie luków, drzwi wejściowych i garażu, podniesienie nóg postojowych, schowania anteny TV, zamknięcie dachowych hek, odłączenie kabla 220V i zjechanie z najazdów. Dopiero potem wsiadamy do kabiny i uruchamiamy silnik. Wtedy niespodzianek nie będzie.

I dojechaliśmy do kolejnego etapu - do Neapolu. Trzeba wiedzieć jedną rzecz. Zwiedzenie ruin miasta Pompeje, to dopiero połowa sukcesu. Zobaczymy tam ruiny domów, ulice, amfiteatr, resztki malowideł ściennych itp. Natomiast całe wyposażenie i wszystko to, co cennego znaleziono w ruinach, znajduje się w Neapolu w Narodowym Muzeum Archeologicznym. Szkoda tylko, że muzeum gnije w oczach! Obok jeden z przykładów. Popatrzmy, co się dzieje za pierwszą rzeźbą. Szkoda.
No tak, ale my znajdujemy się w Pompejach i trzeba dotrzeć do Neapolu. Kampera zostawić. Potem udać się na stację kolejową Napoli. W kasie kupić bilet za 2,5 EUR i za około 50 minut wysiąść na ostatniej stacji. To będzie Neapol. Droga powrotna podobna. Pociągi jeżdżą co około 60 minut. Oby tylko nie przegapić ostatniego połączenia! O ile pamiętam, to jest koło godziny dwudziestej. Taka jazda pociągiem pozwoli nam zobaczyć jak wyglądają przedmieścia dużego, włoskiego miasta.



Dla pewnej frywolności, wróćmy jeszcze na moment do Muzeum Archeologicznego w Neapolu. Dokładnie mówiąc, do jednego z działów o nazwie Gabinet Sekretny. Wstęp od 14 lat, chyba, że z osobami dorosłymi. Wtedy bez limitu. Jest tam zbiór eksponatów o szeroko pojętym zabarwieniu erotycznym. Ale uwaga! Aby go dobrze zrozumieć trzeba znowu trochę wysiłku, trochę przygotowania, trochę przygotowania do takiej podróży w czasie.


Tutaj widzimy takie małe dzieła sztuki zwane tintinnabule. Jedne służyły do dzwonienia, a drugie jako kaganki do świecenia. Trzeba mieć wyobraźnie!

Z rzeczy poważniejszych, to chodząc po muzeum, udało mi się natrafić na otwarte drzwi do pomieszczenia, gdzie prowadzone były prace nad mumiami. Mało rozumiałem z tego co naukowcy, czy też asystenci tam robią, ale wzbudzili mój podziw.

Na koniec dzisiejszego blogowpisu, podzielę się jeszcze jednym kamperowym doświadczeniem. Skończył się nam gaz w jednej butli i trzeba wyjaśnić sprawę, co dalej? Nie muszę chyba dodawać, że na żadnym polskim forum internetowym, poświęconym sprawom karawaningu, żadnej informacji w tym temacie nie znalazłem. Więc po pierwsze. O zatankowaniu butli gazem LPG na włoskiej stacji benzynowej można tylko pomarzyć. To doświadczenie innego, napotkanego po drodze Polaka. Ale ja już od trzech lat mam zamontowany obok schowka z butlami gazowymi, zwykły zawór wlewowy, jaki spotykamy w samochodach osobowych z instalacją gazową. Z tym, że u mnie po drugiej stronie ścianki jest złącze do podłączenia butli. I co? I podjeżdżam do dystrybutora z LPG, pistolety włoskie pasują i proszę o zatankowanie 25 litrów. Proste?
Oczywiście w tym miejscu muszę kategorycznie stwierdzić, że takie postępowanie jest niezgodne z unijnymi dyrektywami i innymi przepisami prawa. Nie mniej, jak mawiają w ostatnich czasach polscy parlamentarzyści, jak prawo szkodzi człowiekowi, to nie należy go przestrzegać i wtedy jest ok. Ale tak na serio, to oczywiście do niczego nie namawiam, szczególnie jeśli chodzi o samodzielne ingerencje w instalację gazową kampera.
Ale bez tego, to w domu miał bym już kolekcję butli gazowych z różnych krajów świata.
Tylko proszę, nie przekonywać mnie, że sprawę rozwiązuje jeden duży zbiornik na gaz, zamiast butli gazowych. Są kraje, gdzie butle gazową kupisz, ale punktów tankowania LPG nie ma i wtedy .........
Ach, coraz bliżej Kalabrii. Czekam niecierpliwie na kolejny wpis.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń