niedziela, 12 maja 2019

Azja 2018 - co polecamy 1.

        Jeszcze nie zakończyłem omówienia naszej trasy po Azji Centralnej, a tu już zaczynamy kolejną wycieczkę. Więc wszystko na raz. Byle nie pogrążyć się w zaległościach na blogu.
        Dzisiaj podzielę się spostrzeżeniami o kilku rzeczach, które zabraliśmy w drogę.
Przypomnę tylko, że nie jest moim zamiarem dokonywać porównań i stanowić jakieś rankingi, w poszczególnych kategoriach.
Nie. Ot, po prostu coś zagościło w mojej głowie, coś zabraliśmy w drogę, co miało nam ułatwić wędrówkę, a podróż sprawić przyjemniejszą.

Co nam przypasowało, a co było błędną decyzją?

1. Zacznę od rzeczy, z której korzystamy już od 8 lat! W roku 2011 nowością było jeszcze zawieszenie pneumatyczne tylnej osi kampera. Skorzystaliśmy z oferty warszawskiej firmy
INTRAK i nie żałujemy tego.
        Osobiście nie wierzyłem, że te gumowe miechy, tak długo wytrzymają. Tyle lat i 130 tysięcy przejechanych kilometrów. Ostatnie dwa lata, to były wymagające trasy po Afryce Zachodniej i do Mongolii. Oceniam, że przejechaliśmy kamperem, kilka tysięcy kilometrów po bezdrożach. Niewiele mniej kilometrów, to były trasy po nie najlepszych drogach: kilkakrotnie na Ukrainie, po Albanii, Tunezji, Mauretanii czy też Gruzji.
        Pamiętam nasze 2-3 podskoki, gdy wjechaliśmy niespodziewanie na jakieś wybrzuszenia w drodze, kamper wykonał podskok, a w środku pojazdu była nie zła demolka.
Biorąc pod uwagę nasze trasy, wiodące w odległe krańce Afryki, czy też Azji, zaopatrzyłem się w jeden zapasowy miech gumowy, trochę przewodów powietrznych i jakieś złączki. Wszystko to wożę ze sobą niewykorzystane.
        W przeciągu tych ośmiu lat, podjechałem dwukrotnie na przegląd zawieszenia do INTRAK'u. Wszystko jest w dobrym stanie.
        Trzeba jeszcze pamiętać, że nasze kampery, a przynajmniej mój, jest zawsze trochę przeładowany. Tak to bywa w czasie półrocznych wycieczek. Nie zaszkodziło to zawieszeniu pneumatycznemu.
Czy mogę coś powiedzieć o poprawie komfortu jazdy? Nie podejmuje się, gdyż zapomniałem już, jak prowadzi się pojazd bez poduszek powietrznych.
Mogę za to napisać, że poduszki ciągle pomagają nam przy poziomowaniu kampera na noc. Wypuszczając powietrze z jednej strony i dopompowując z drugiej, jestem w stanie uzyskać różnicę poziomu do 15 centymetrów. W większości to wystarcza do komfortu spania i nie trzeba nogą zgarniać wodę w brodziku, po kąpieli.

2. Rower elektryczny. W podróży do Mongolii korzystałem, z dość wypasionego modelu X5 firmy ECObike. W drodze widziałem wielokrotnie takie elektryczne pojazdy, na których poruszali się karawaningowcy. Więc może i mnie to ułatwi wędrówkę?
Tym bardziej, że z roweru korzystam prawie codziennie, a pokonanie trasy kilkadziesiąt, czy ponad 100 kilometrów, nie robi na mnie specjalnego wrażenia.
W przeciągu blisko roku, przejechałem na e-rowerze prawie 2 tysiące kilometrów i doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie! Że w czasie podróży rower elektryczny jest mało przydatny. Tak na 100 procent, przydał się jedynie 3 razy:
- na poligonie atomowym w Semipałatyńsku (aby nie wdychać kurzu),
- w czasie jazdy w Kirgistanie, na wysokości ponad 4 000 metrów (zadyszka)
- w czasie jazdy po piaskach pustyni Gobi (zwykły rower musiał bym pchać przez kilka kilometrów)
Minusy to:
- znaczny ciężar, z wyposażeniem dodatkowym, to prawie 30 kilogramów,
- praktyczny zasięg, na powiększonym akumulatorze, to około 60 km (nie 110 km)
- ładowarka ma moc 50 wat, a czas ładowania to około 8 godzin. Trzeba mieć nie złą elektrownię.
- silnik elektryczny przegrzewa się często, w czasie jazdy pod górę i wyłącza się.
Wnioski: rowery elektryczne przeznaczone są głównie dla seniorów i osób z przewlekłymi chorobami. Mają też zastosowanie w miastach, w czasie dojazdów do pracy.
        W czasie podróży karawaningowych, e-rowery są raczej nieprzydatne.

3. Płyn do toalet firmy AGACHEM . Bez chemii toaletowej raczej nie można się obejść. Wprawdzie znamy "kaskaderów", którzy są innego zdania, ale my jesteśmy tradycjonalistami w tej materii.
         W czasie kilkunastu lat, gdy aktywnie uprawiamy karawaning, korzystaliśmy z trzech różnych środków chemicznych. Agachem jest czwartym i pozostaniemy przy nim dłużej.
     Po prostu spełnia nasze oczekiwania.
Poprzednio, stosowane środki różnych producentów, niekoniecznie nam pasowały.

Plusy Mobile Toilet to:
- mocny koncentrat, nie trzeba wlewać podwójnej porcji
- miły zapach utrzymuje się nawet 5 dni
- spełnia dobrze swoją rolę rozpuszczalnika
- zachowuje swoje właściwości przy temperaturach od kilku, do prawie 30 stopni. Wyższych temperatur w Azji nie mieliśmy.
- dobry stosunek ceny do ilości i jakości

        Ten płyn możemy spokojnie polecić, do stosowania w czasie karawaningowych podróży.

        Inne rzeczy, z których korzystaliśmy w Azji, ocenimy oczywiście subiektywnie, mam nadzieję, w ciągu najbliższych dni.

        Tymczasem dziękujemy firmom, które przekazały nam do wykorzystania i oceny, powyższe produkty.

1 komentarz:

  1. W Azji jeszcze nie byłe, ale kamperem chyba za daleko. Niedawno wróciłem z nad morza czarnego i wszystko było pięknie, ale na parkingu pod wrocławiem stłukłem lampa do kampera jakieś 30 minut drogi od domu :]

    OdpowiedzUsuń

Kamperem przez świat. Irak 2021

             Matko Boska! Krzyknąłem, gdy zobaczyłem swoje zaległości w prowadzeniu PPP (praktycznych porad podróżników) na naszym blogu. Gd...