No i stało się.
Zostaliśmy medialnymi zwierzętami!
Brylujemy na szklanym ekranie niczym posłowie przed wyborami, a było to tak.

Dostaliśmy propozycję, wzięcia udziału w programie
TVP 2 Pytanie na śniadanie. Ponieważ od lat mamy tę swoją "idee fix", aby namawiać polskich emerytów do uprawiania karawaningu - więc wyraziliśmy zgodę. Po troszę traktując całe zdarzenie, jako przygodę wakacyjną, bo akurat gdzieś po Wielkopolsce szwędaliśmy się z wolna.
Najbardziej spontanicznie i kobieco zareagowała na tą wiadomość nasza wnuczka Justynka - okrzykiem:
Jezu, w co ja się ubiorę?

Ostatecznie w piątek wieczorem, wjeżdżamy kamperem na parking TVP przy ulicy Woronicz w Warszawie. O godzinie ósmej rano włączamy telewizor, aby zobaczyć co i kto w programie występuję.
Ponieważ to samo widzimy przez okno kampera, więc telewizor wyłączamy i w realu obserwujemy jak wygląda produkcja programu.



Godzinę przed emisją wchodzimy do szklanego domu. Przechwytują nas zaraz osoby ze słuchawkami na głowie i prowadzą do zrobienia makijaże (make up), fryzury (stylistki) i na poczęstunek kawą i drożdżówką. Z tego ostatniego rezygnujemy, bo nie ma nic gorszego niż widok fragmentu rodzynki w uzębieniu. W czasie pudrowania prosiłem panią, aby zrobiła ze mnie Clinta Eastwooda ale wyszedłem bardziej jak Ryszard Kalisz. Trudno. Poczekałem na swoje dziewczyny i trochę pozwiedzaliśmy najbliższe okolicę studia. Justa usłyszała od Grażyny Szapołowskiej "uśmiechaj się dziewczynko", założono nam mikrofony i wylądowaliśmy na krzesełkach, przed prowadzącymi program. Potem to już tylko wizja telewizji. Zamiast wspomnieć, że byliśmy w Rosji, czy na Ukrainie, we wprowadzeniu usłyszałem coś o Tajlandii. Jak tam dojechać kamperem? Nie wiem. W ciągu kilkuminutowej rozmowy, nie udało mi się przemycić żadnego sensownego hasła, które mogło by namówić emerytów do karawaningu. Trudno. Takie są reguły programów śniadaniowych. Natomiast fajnie wyszło z naszym tegorocznym hasłem na wakacyjną podróż kamperem. Co roku jakaś myśl przewodnia nam towarzyszy w podróży z wnuczką. Obecnie jest to:
Nic nie musimy, nikogo się nie boimy, dlatego jesteśmy wolni (swobodna interpretacja hasła Nikosa Kazantzakisa, tego od
Greka Zorby).

Potem jeszcze kilka kurtuazyjnych rozmów z pracownikami TV na tematy karawaningowe i opuszczamy budynek TVP, opuszczamy Warszawę, a wieczorem kąpiemy się już w Jezioraku.
W sumie wyszedł z tego fajny przerywnik w naszej podróży. Taka miła wakacyjna przygoda.
Przygoda związana z naszym karawaningowym życiem na emeryturze.
Tak wyglądało nasze karawaningowe expose:
https://www.youtube.com/embed/-NviwFZPW28
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz