poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Recenzja w kamperze pisana: Paweł Kardasz - Safari. Zapiski przewodnika karawan.

          Pandemia. Postanowiłem więc, pomiędzy pisaniem, czytaniem, montowaniem filmów, wywoływaniem (komputerowo) zdjęć - rzucić okiem na Afrykę.

        Z książek Wydawnictwa Bernardinum wybrałem debiutancką (poprzednią napisał wspólnie z księciem Sapiehą) książkę Pawła Kardasza "Safari. Zapiski przewodnika karawan".
      Mało jest dobrych, polskojęzycznych książek o podróży po Afryce. Kontynent ten zdominowany jest przez reportaże, zajmujące się pojedynczą tematyką. Uchodźcy, punkty zapalne, wojny. Sprawy niekoniecznie pierwszoplanowe dla osób podróżujących.

        Tymczasem prym w publikowaniu książek napisanych przez podróżników, wiedzie wspomniane powyżej wydawnictwo z Pelplina, którego cykl wydawniczy z serii Biblioteka Poznaj Świat, wyznacza współczesne trendy bibliofilskie.
Od dawna bowiem wiadomo, że ciekawa, dobrze napisana książka + atrakcyjne graficznie i trwałe, w twardej okładce wydanie = ozdoba każdej domowej biblioteczki.

        Książka Pawła Kardasza - Safari. Zapiski przewodnika karawan, ma wszystkie powyższe zalety.
          Towar jest jeszcze ciepły, wydany w 2019 roku. Na 373 stronach zamieszczono kilkadziesiąt zdjęć autora. Niektóre z nich są naprawdę interesujące.
Książka wydrukowana jest na dobrym papierze, a kartki mają drobną, ale ciekawą ornamentykę.
Do tego, na wewnętrznych stronach okładki, umieszczone są mapy terenu, którego książka dotyczy.
            Biorę więc książkę do ręki i zastanawiam się nad znaczeniem jej tytułu.
Safari - ok, kiedyś to polowanie we wschodniej Afryce było, teraz często wyprawa fotograficzna tak jest nazywane.
Tylko dlaczego "przewodnik karawan" jest w tytule?
Karawana, to raczej grupa kupców, podróżująca przez bezludne tereny.
Zobaczymy więc, co autor miał na myśli?

        No, jeszcze pytanie, kim jest autor książki?
Z jakiego punktu widzenia opowiadał będzie o Afryce?
       Paweł Kardasz, Polak, studiował w Warszawie. Potem chyba politycznie poróżnił się z ojczyzną i zamieszkał w Afryce.
Tam imał się różnych zawodów, ale najbardziej przylgnął do branży turystycznej, a dokładniej mówiąc - do organizacji podróży po Afryce.
Czyli do tytułowego Safari.
Siłą rzeczy, nie będzie to książka podróżnika, ale mieszkańca Afryki, który żyje w niej od ponad dwudziestu lat.
        Otwieramy więc książkę.
Tu pierwszy zgrzyt, na pierwszym zdjęciu. Drogi redaktorze artystyczny, nie wiem, czy to ja mam tak wysublimowany gust, ale głupio wygląda polująca lwica, z łbem podzielonym na pół!
         Potem mamy wprowadzenie, gdzie autor przedstawia się czytelnikowi:
Byłem zawsze podróżnikiem, a nigdy turystą (cyt.) i powołuje się na definicję znanego amerykańskiego pisarza Paula Bowles, który napisał, że podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci do domu i tym właśnie różni się od turysty.
Można i tak, choć ja spotkałem już co najmniej kilka definicji podróży i podróżnika, a i tak nie mam pewności, która z nich jest prawdziwa?
        Zostawmy jednak te teoretyczne dywagacje na inną okazję.
Wiemy, że autor książki mieszka, żyje, pracuje w Afryce, tej poniżej równika i tam właśnie, szuka swojego miejsca na ziemi.
A co w swojej książce opisał?
        Pierwsze rozdziały to teoria. Teoria Afryki i safari. Jesteśmy przez autora przygotowywani do zwiedzania Afryki, jakiej do tej pory nie znaliśmy.
Poznamy też polskiego arystokratę, księcia Sapiehę, który jak można się domyślić, dużo dla autora znaczył.
Potem już wszystko jest jasne. Jeden rozdział - jedna przygoda, albo anegdota.
Zasada jest prosta. Autor sam wszystko przeżył i na stronach swojej książki opisał. Czasami na jednej, a czasami na kilku stronach rozdziału.
        Jednak w kilku miejscach Paweł Kardasz nie ustrzegł się przed demonstrowaniem swoich politycznych przekonań. Coś na wzór ośmieszanego już w Polsce "wina Tuska". Czytelnik może więc wielokrotnie przeczytać, że wszystko co złe, w tym czy innym kraju afrykańskim, to ...... wina Ruska.
Oj, gdyby to takie proste wszystko było na tym świecie. A niestety nie jest!
Ktoś może zapytać, czy wobec tego warto bliżej zapoznać się z tą książką? Czy ma ona plusy dodatnie?
           Ma i to przeważającą większość. Niektóre opisy przygód są po prostu genialne.
Choć by ta z noclegiem, z lwem.
W kilku miejscach znalazłem świetne opisy życia Masajów. Nie spotkałem jeszcze tak wnikliwej analizy.
Podobnie z malarią. Ruszający po raz pierwszy do Afryki, ciągle mają wątpliwości związane z tą chorobą. Paweł Kardasz wytłumaczył wszystko, a że sam chorował, to wiadomości o malarii mamy z pierwszej ręki.
        Jest jeszcze kilka pysznych kawałków. O przekraczaniu granic, albo o kontaktach z władzą i urzędnikami. Takie rzeczy są zawsze unikalne w literaturze podróżniczej.
No, ale mistrzostwem świata był jeden opis rozmowy z czarnoskórym pogranicznikiem, który nie mogąc dogadać się z autorem w temacie kadu (łapówki), aż pociemniał na twarzy (cytat). Genialne!

Zacząłem od zdjęcia, to i na zdjęciach zakończę.
        Nie przypadły mi do gustu zdjęcia dzielnych myśliwych z zabitą zwierzyną. Jakieś takie, nie na czasie. Nie ma chyba teraz mody na propagowanie łowiectwa?
Albo tak mi się tylko wydaje.

Jako podsumowanie.

        Książka, choć nie napisana przez podróżnika, to z podróżami ma wiele wspólnego. Warto po nią sięgnąć, przed samodzielnym wyjazdem do Afryki.
Powinien ją przeczytać każdy, kto interesuje się szeroko pojętą kulturą ludów wschodniej i południowej Afryki.
Książka jest interesująco napisana, ładnie wydana, w większości z dobrymi zdjęciami.
Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kamperem przez świat. Irak 2021

             Matko Boska! Krzyknąłem, gdy zobaczyłem swoje zaległości w prowadzeniu PPP (praktycznych porad podróżników) na naszym blogu. Gd...