Coimbra.
Na pierwszy rzut oka, to miasto, jakich już kilka spotkaliśmy na naszej
portugalskiej drodze. Zwyczajowo już chyba, jest deszczowo. Wieczorny spacer po
starówce nie zmienia naszego zdania. Dopiero kolejnego, w końcu słonecznego
dnia, Coimbra odkrywa stopniowo swoje tajemnice. Najpierw spotykamy starych
znajomych, to znaczy parę podróżników z Krakowa, których poznaliśmy kilka dni
wcześniej w Porto. Potem ruszamy „w miasto”.
Plac Comercio. |
Główną
ulicą starego miasta (dokładnie to zwanego Dolne Miasto) idziemy na ciekawy
Plac Comercio, w którego rogu stoi stary kościół Sao Tiago. Przed kościołem,
stoisko z różnymi egzotycznymi pamiątkami, prowadzi czarnoskóry sprzedawca.
Krótkie zapoznanie i po chwili wiem, że pochodzi z Senegalu, a to jeden z celów
naszej podróży. Dowiadujemy się więc kilku szczegółów o przejściu granicznym i
obyczajach tam panujących.
Organy i sklepienie kościoła Santa Cruz. |
Potem
zwiedzamy zabytkowy kościół Santa Cruz. Pochowani są tu pierwsi władcy
Portugalii. Trzeba wiedzieć, że jak Portugalczycy stopniowo wypierali Maurów z
północy na południe, to swoje stolice przenosili też coraz „niżej” – Guimaraes,
Coimbra, Lizbona.
Katedra Stara. |
W
drodze na Uniwersytet, nawiasem mówiąc najstarszy w Portugalii, nie sposób
przejść obojętnie obok Se Velha, czyli "starej katedry", która uważana jest za
najwspanialszy zabytek romański w tym kraju. Popatrzcie na te klasyczne "rysy".
Katedra Nowa. |
Po
wejściu na wzgórze, najpierw docieramy do katedry Nowej (Se Nova). Tylko, że ta
Nowa została założona przez Jezuitów w 1598 roku ! Więc jakoś tak dziwnie, na
ponad 400 letnią budowlę mówić Nowa.
Portal budynku uniwersyteckiego w Coimbra. |
Potem
wchodzimy na imponujący dziedziniec Uniwersytetu. Popatrzmy na drzwi wejściowe do dość typowej budowli. Przekonujemy się też, że nie było
przesady w twierdzeniu o kultywowaniu przez studentów, wielu wielowiekowych
tradycji. W czarnych pelerynach wyglądają niczym nietoperze. Do strojów, których używają również na codzień, przypinają kolorowe kokardki, informujące o kierunku studiów. Jedno skrzydło
zajmuje budynek z salami wykładowymi, z ciekawym portalem.
Brama wejściowa na dziedziniec uniwersytecki. |
Tutaj
też znajduje się Porta Ferrea (1634), brama prowadząca na dziedziniec
uniwersytecki.
Budynki uczelni w Coimbra. |
Kolejne
skrzydło to Via Latina – kolumnowy krużganek oraz Koza. Kozą nazwali studenci
dzwonnicę z XVIII wieku, której dźwięk wzywał ich na wykłady. Pogoda jest
niesamowita, świeci słońce i jednocześnie pada deszcz. Zdjęcia robią wrażenie. Te jasne kreseczki, to krople padającego deszczu.
Spacer przez egzotyczny ogród. |
Z
Uniwersytetu schodzimy do kampera, przez największy w Portugalii ogród
botaniczny Jardim Botanico. Ogród został założony, dla potrzeb studiów
przyrodniczych, pod koniec XVIII wieku.
Koncert fado. |
Sama muzyka przypadła nam do gustu. Po zakończeniu godzinnego koncertu, wszyscy zostali poczęstowani kieliszkiem dobrego porto.
My przed północą byliśmy już (w
Portugalii dopuszczona jest jazda po wypiciu drobnej ilości alkoholu!)
kilkanaście kilometrów dalej, na noclegu, pod murami starego zamku Maurów. W
miejscowości Montemor-o-Velho.
Zamek Maurów w Montemor-o-Velho. |
Raj dla surferów. |
Po południu byliśmy znowu nad Atlantykiem, w zalecanej przez przewodniki Figueira da Foz. Jest tu, położone przy samej plaży, dobre miejsce do kaperowania. Niestety twierdza jest w remoncie, a znad wielkiej wody nadchodzą kolejne deszczowe chmury. Prognoza pogody nie daje złudzeń, po noclegu, zerknięciu na surferów, którym sztormowa pogoda sprzyja – uciekamy w głąb lądu. Do miejscowości Leiria.
Musimy dodać, że w dotychczasowej naszej podróży kierujemy się głównie przewodnikami Wiedza i Życie wydawnictwa Hachette. Informacje w nich zawarte są (jak na razie) rzetelne, aktualne i pożyteczne. W ciągu dwóch miesięcy nie mieliśmy żadnej przysłowiowej „wtopy”, co czasami miało miejsce, gdy korzystaliśmy z różnych innych wydawnictw. Wolę informację o dniach targowych w poszczególnych miejscach, siedzibie informacji turystycznej, dniach wolnego wstępu do atrakcji turystycznej, niż bezsensowne, wielostronicowe wykazy barów czy też miejsc noclegowych, które dezaktualizują się, w dzisiejszych czasach, z miesiąca na miesiąc. Słyszeliśmy też nie jedne anegdoty o autorach piszących poradniki dla turystów, którzy nigdy w danym rejonie świata nigdy nie byli !!! Obecnie wydaje nam się, że skoro na nasze karawaningowe podróże wydajemy tysiące złotych, wydajmy jeszcze kolejne 100, (zamiast np.50 złotych) na porządny przewodnik.
Wróćmy jednak do Leira.
Z miejscami postojowymi dla kamperów, nie ma tutaj problemów. Jednak, aby rano nie drapać się na zamkowe wzgórze, wieczorem wjechaliśmy tam kamperem. Zapytaliśmy napotkanego policjanta, czy możemy zostać do rana, koło jakiegoś zabytkowego kompleksu. Nie ma problemów.
Dwie władze: biskup i policja w jednym stali domu. |
Zamek Leiria. |
Potem ruszam do ………. nazwał bym to: „złotego trójkąta” najpiękniejszych zabytków środkowej Portugalii, czyli Alcobaca-Batalha-Tomar. Tu nie wypada nie być !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz