Cofamy
się w czasie, o co najmniej 200 lat. Kamienna wioska Vilarinho Seco. Domy
budowane z granitowych kamieni. Bez zaprawy. Malutkie okienka, wysoko pod
dachem. Fatalna pogoda, więc i zdjęcia takie sobie. Ale warto popatrzeć. Tak mieszkają jeszcze ludzie w północnych regionach Portugalii.
Główna droga do centrum wioski. |
Centralne skrzyżowanie. Mała kapliczka? |
Spotkaliśmy babcię z wnuczkiem. Jakaż ona była uśmiechnięta. |
Stodoła. Jak oni to zbudowali? |
Potem zjeżdżamy z gór, miasteczko Pavoa de Lanhoso. Warto tutaj kilka godzin się zatrzymać.
Na zdjęciu widok z zamkowych murów na Sanktuarium Matki Bożej z Pilar. Sam zamek uważany jest za jeden z bardziej imponujących w Portugalii. Mnie jednak zaciekawiło coś innego.
Popatrzmy na podejście do kościoła, a tym samym i do zamku. Otórz wszystko zostało zbudowane na największym w Portugalii granitowym monolitycie, czyli takim wieeeeeelkim kamieniu. Poza tym w zamku tym chroniła się wielokrotnie Dona (królowa?) Teresa.
Wieczorem zatrzymujemy się na wzgórzu, na dużym parkingu, koło kościoła Bom Jesus do Monte. Kościół jest koleją świątynią, jaką wybudowano w tym miejscu. Pochodzi z wieku XIX. To żadna rewelacja.
Posiada jednak dość interesujący, nietypowy ołtarz główny.
Jednak największą atrakcją tego miejsca są słynne schody, a było to tak. Samo wzgórze z kościołem położone jest kilka kilometrów od Bragi - duchowej stolicy Portugalii. Kościołów było i jest tam wiele, więc ten jeden cieszył się małym zainteresowaniem wiernych. Więc na początku XVIII wieku arcybiskup Bragi wysunął ideę wybudowania do świątyni barokowych schodów. Znajdują się na nich fontanny, kapliczki i wiele innych elementów architektonicznych. Obecnie to miejsce przyciąga tłumy turystów.
Kolejny cały dzień spędziliśmy w Bradze. Nie sposób opisać wszystkich interesujących tu obiektów czy też muzeów. Ograniczymy się tylko do katedry Se, która sama w sobie jest imponującym muzeum sakralnym. Budowana była od XII do XV wieku. Posiada więc i elementy gotyku i baroku. Wszystko jednak udało się spiąć w spójną całość i trudno odróżnić gdzie zaczyna się, a gdzie kończy dany styl architektoniczny.
Wewnątrz katedry obowiązuje bezwzględny (rzecz niespotykana w Portugalii) zakaz fotografowania. Powoduje więc to pewnego rodzaju zawody pomiędzy turystami, a ochraniarzami. Na szczęście mój Fuji posiada opcję "utajnionego" fotografowania, co zdało egzamin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz